Niedziela
3:30
Nietypowe warunki prowokują nietypowe zachowania. W niestandardowych okolicznościach myśli się niestandardowo. Patrzy się na siebie inaczej i widzi się kogoś innego.
Kąpiel. Gorąca woda i pot płynący po czole. Mój organizm zdaje się być już na granicy wytrzymałości. Mam wrażenie, że zapadam się w letarg. Jestem na pograniczu snu i jawy. Moje myśli ciągną przez głowę jak sznur odlatujących żurawi. Zaczynam postrzegać siebie jako kogoś zupełnie obcego.
Matura. Jakie to nierealne. Przecież ja w ogóle nie mam szans. Znam siebie na tyle, że wiem, iż nic nie umiem. W mojej głowie jest kompletna pustka. Gdyby teraz mnie o coś zapytali, nie byłbym w stanie napisać kilku logicznych zdań na jakikolwiek temat z jakiegokolwiek przedmiotu. W ostatnim czasie nie powtarzałem materiału, nie uczyłem się. Mam wrażenie, że to, co było w mojej głowie, już dawno wywietrzało. A teraz nie mam nawet z czego się uczyć.
W poniedziałek mamy próbną maturę z języka polskiego. Zastanawiam się, jak ja przez to wszystko przejdę. Zadaję sobie pytanie, ile osób w naszej klasie będzie w stanie napisać, chociażby na trójkę. Bo przecież nie tylko ja mam taki stan wiadomości w swojej głowie. Może to jakieś pocieszenie dla mnie, ale są jeszcze gorsi.
Taki dajmy na to Mirek Panasiuk, co on napisze? Co prawda on umie wykuć wszystko na blachę, ale jak tylko go zapytasz, chociażby odrobinę innej strony, to już nie wie, o co chodzi. Chłopak uczy się na pamięć. Nie umie inaczej. Kiedy jest sprawdzian z większej części materiału, jak nie ma naprawdę porządnej ściągi, to nawet nie zacznie pisać. Ja przynajmniej próbuję kombinować. Próbuję sklecić coś z tego co już słyszałem.
No a Rysio Wyrzykowski? Z matematyką jakoś daje sobie radę, ale Polski... Lepiej nie mówić.
W tej chwili patrzę na siebie bardzo obiektywnie. Z języka polskiego nie jestem żadnym orłem. Do opanowania jest bardzo dużo materiału z różnych epok. To naprawdę ogrom wiedzy. Nie uczyłem się regularnie i to teraz skutkuje. Niemniej przedzierając się przez kolejne lata nauki, nauczyłem się korzystać ze ściągawek. To na nich opierałem większość swoich dobrych ocen z różnych przedmiotów.
Matematyka to już zupełnie inna sprawa. W tym momencie mogę liczyć tylko na to, że od kogoś uda mi się spisać. Tylko od kogo i czy uda mi się usiąść obok kogoś, kto będzie miał jakie takie pojęcie?
Matura, matura, matura… A ja chciałem iść jeszcze na studia. Niektórzy nauczyciele mówią, że jestem inteligentny i dałbym sobie radę, ale szczerze w to wątpię. Tak czy inaczej, najpierw trzeba zdać maturę. Najpierw trzeba skończyć tę cholerną szkołę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz