Piątek
16:40
Paliło się w Miętnem przed godziną. Spłonęła jakaś szopa. Bardzo szybko zebrało się mnóstwo ludzi. Straż pożarna przyjechała dopiero po kilkunastu minutach, ale ludzie nie czekali i sami zaczęli gasić.
Ktoś przyniósł wąż strażacki i podłączył go do hydrantu na chodniku. Fajczyło się nieźle. Nie wiem, co tam było, ale płomienie były dużo większe niż wtedy, kiedy palił się nasz dom w Łojkach.
Ogień pokrył cały dach, sięgając kilka metrów w górę. Na dodatek tuż obok stała stodoła, co prawda kryta eternitem i murowana, ale jakby się zajęła, to byłaby o wiele większa draka. Wieś Miętne to ścisła zabudowa. Domy niemal do siebie przylegają.
Szopa spłonęła całkowicie, ale nic więcej się nie zajęło.
W poniedziałek mamy próbną maturę z języka polskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz