Poniedziałek
18:00
Jak ten czas szybko leci. To już poniedziałek. Za bardzo nie chce mi się pisać. Chyba trochę się od tego odzwyczaić bym. Nie powiem, nawet sporo się ostatnio wydarzyło. Przede wszystkim jest już Marzena. Nareszcie. Przeżyłem jakąś dziwną huśtawkę nastrojów, ale już jestem spokojny.
Jakie było moje pierwsze wrażenie gdy ją zobaczyłem? Przede wszystkim byłem zaskoczony. Wchodząc do ich pokoju, nie spodziewałem się, że ją zastanę. Ona też się mnie nie spodziewała. Zawstydziła się i odwróciła, a później uśmiechnęła ciepło. Jednak oprócz krótkiego "cześć" nic na początek nie powiedziała.
W tym jednym krótkim momencie poczułem, jak z moich ramion spada duży ciężar. Naprawdę poczułem ulgę, że nic jej nie jest. To ja zacząłem rozmowę. Tyle dni jej nie widziałem, tyle czasu, aż tu nagle… Ona tutaj, to dobrze, to wspaniale. Bardzo się martwiłem. Tyle myśli w głowie, tyle słów na usta się cisnęło. Już miałem to wszystko z siebie wyrzucić jednym olbrzymim potokiem, ale się powstrzymałem, bo nie byliśmy przecież sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz