środa, 7 września 2022

16 marca 1989

Czwartek


00:30


Ale ten katar daje mi się we znaki. Z oczu płyną łzy jak groch, w nosie kręci jak jasna cholera. Bez chusteczki trudno się gdziekolwiek ruszyć. Łeb boli i szumi. Szlag mnie powoli trafia. Że też ta Aneta nie kupiła mi tych kropli! Teraz bym miał już z tym spokój. 

Jestem w cichaczu. Pisałem wypracowanie z polskiego. Skleciłem coś na podstawie opracowania lektury. Ostatnio wyczaiłem, jak łatwym kosztem bez czytania lektury można dostać dobre stopnie. Okazuje się, że w naszej bibliotece są opracowania większości lektur, które przerabialiśmy i będziemy przerabiać. Są rozprawki, są charakterystyki postaci i inne rzeczy. Oczywiście nie można tego zerżnąć słowo w słowo, ale założę się, że nasza polonistka do tego nie zagląda. Musiałem to zrobić, bo pamięci za cholerę by mi nic nie wyszło. Zobaczymy, jak pani Byszewska potraktuje to jutro na lekcji. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz