niedziela, 31 października 2021

23 czerwca 1988

Czwartek


 21:25


 Cały dzień był jak zmieniające się obrazki w kalejdoskopie. Dużo różnych wydarzeń, zmieniających się nastrojów. Przede wszystkim Sylwek zdał do następnej klasy. Powiem szczerze, że były z tym olbrzymie trudności. No, trudności to mało powiedziane. Nie zdał komisu i wszystko wskazywało na to, że jest pogrzebany. Jednak on zawsze spada na cztery łapy jak kot. Jak się okazało ma wielu przyjaciół, jeśli tak to można określić. Jest wiele osób w internacie, które są gotowe mu pomóc za wszelką cenę i wstawić się za nim gdzie trzeba. Tak było i tym razem. 

 Tak w ogóle to on by ten egzamin komisowy zdał. Jestem tego pewny. Był dobrze przygotowany. Chodzi o to, że poważny problem stanowiła pewna nauczycielka. Konkretnie żona kierownika internatu, pana Rusaka. Nieprzeciętna suka. To ona go uczyła. Zresztą tak samo jak mnie. Tylko mnie kilka lat wcześniej. 

Już na początku roku szkolnego powiedzia i wcale się z tym nie kryła, że klasa pierwsza TMR-3 nie powinna w ogóle istnieć i że trzeba zrobić wszystko, aby się jak najszybciej rozpadła. Tak powiedziała i muszę powiedzieć, że zrobiła wszystko, aby tak się stało. No i udałoby się jej gdyby nie kilka osób. Mianowicie pani Zarębska — nasza wychowawczyni z internatu, pani Szostakiewicz — żona pana, który prowadzi kółko majsterkowicza (Sylwek do niego należy), oraz inne osoby blisko z nim związane.

 Mój brat leży teraz pijany. Nawalił się z tego wszystkiego. Nerwy mu nie wytrzymały. No ale cóż, trzeba to jakoś zakończyć i może jakoś uczcić.

 Tak w ogóle to byłem dzisiaj u Zarębskich na truskawkach. Pomagałem zbierać. Ja i Sylwek. Później zaprosiła nas na koktajl z bitą śmietaną. Po tej przyjemnej wizycie poszedłem na basen, a po basenie było jeszcze wideo. 

To jeszcze nie koniec atrakcji.  Początku tu brakuje. Rano udaliśmy się do szkoły. Nauki jednak nie było. Sylwek poszedł na ten egzamin komisyjny, a my gdy sczailiśmy, w czym rzecz (my to znaczy ja i moja klasa) ulotniliśmy się cicho z budy. Rysiek Wyżykowski zaprosił całą klasę do swojego pokoju w internacie. Kupiliśmy całą masę ciastek, cukierków i oranżady. Jak to klasa nasza, zrobiliśmy sobie małą wyżerkę. No właśnie całą klasą jedziemy na tę praktykę do Wieliszewa pod Warszawą. Powinno być fajnie.

 Jutro koniec roku szkolnego. Zastanawiam się, czy wyjechać rano, czy też może wieczorem po wszystkim.

 Dowiedziałem się, że mój brat zostaje tutaj na część wakacji. Ma OHP kelnerski. 


sobota, 30 października 2021

22 czerwca 1988

Środa


 9:40


 Zastanawiam się, czy nie jechać już dzisiaj do domu. Nauki dziś nie ma. To znaczy, powinien być czyn społeczny, ale rano padał deszcz i go odwołali.


 14:10


 Jestem w centrum Wszechświata. W mojej głowie zbiegają się wszystkie nici tego świata. Ja jestem ciemną komorą z kilkoma wyjściami na świat. 


piątek, 29 października 2021

21 czerwca 1988

Wtorek


 17:55


 Już wiem, że przejdę do następnej klasy. Wszystkie oceny wystawione. Wszystko będzie dobrze. Wiem także, że Sylwek będzie zdawał egzamin komisyjny z matematyki. Nie jestem pewien czy mu się uda go zaliczyć, ale wierzę w jego możliwości. To inteligentny chłopak.

 Dziś wynoszę resztę rzeczy do pokoju cichej nauki. Robimy porządki końcowe. Trzeba zrobić to wszystko wcześniej, bo nie będzie mnie na zakończeniu roku szkolnego.


czwartek, 28 października 2021

20 czerwca 1988

Poniedziałek


 22:25


 Teraz to już właściwie nie ma lekcji. Mógłbym chodzić do szkoły bez zeszytów i książek. Jutro odnoszę resztę rzeczy do depozytu. Nasz pokój opustoszeje całkowicie.

 Czwartego lipca jadę na praktykę do Wieliszewa, więc drugi miesiąc wakacji będzie wolny. Przyznam szczerze, że odwykłem już troszeczkę od pracy fizycznej. Dosyć dawno nie mieliśmy praktyki. To chyba będzie już cały rok. Myślę, że powinno być fajnie, bo jedziemy tam prawie całą klasą.

 Ostatnio w basenie jest cholernie zimna woda. Dłużej niż 45 minut nie da się wytrzymać.

Byłem na wideo. Dobry film.

Muszę pójść do pana Rusa, żeby podpisał mi zaległe godziny do odpracowania. Sylwkowi już podpisał. Odpracowywaliśmy te godziny, zostając tutaj na weekendy przy obsłudze gości, którzy zjawiali się tutaj z okazji różnych imprez. Trzeba to wykorzystać. 


środa, 27 października 2021

19 czerwca 1988

Niedziela


 16:55


 Jutro zacznie się ostatni tydzień tego roku szkolnego. Zaczynamy się już powoli pakować. Nie będę wiózł do domu wszystkich swoich książek. Zostaną tutaj, bo i po co je targać tyle kilometrów. I tak trzeba by było je przywieźć z powrotem.


* * *


  Wakacje — dwa miesiące wolnego. Jakie będą? Spokojne, wesołe, straszne, nijakie, śmieszne, smutne, zajęte, nudne, pracowite, gorące, deszczowe, samotne, niezwykłe? Któż to potrafi zgadnąć? Na to pytanie będę mógł sobie odpowiedzieć dopiero pierwszego września.


* * *


 Zrobiłem pranie. Duże pranie. Ubrania już dosychają.


* * *


 Ciepły pogodny dzień. Powiewa lekki wietrzyk. Słońce coraz niżej, ale jeszcze mocno grzeje.


wtorek, 26 października 2021

17 czerwca 1988

Piątek


 8:45


 Ostatnia sobota i niedziela, na którą zostaję w internacie. W środę Rada Pedagogiczna, a w piątek zakończenie roku szkolnego. Jeszcze tydzień i do domu. Muszę się poprawić z chemii. Może i z matematyki będzie mnie pytała.


 * * *


 Już wakacje


 Już wakacje,

 czas na horyzoncie

 maluje zielone przygody,

 spokój duszy i śpiew słowika,

 szum wiatru w koronach drzew.


 * * *


 A co mnie Właściwie to wszystko obchodzi? 

Znajduję się w morzu niebieskości, 

wśród spokoju i cichej samotności

W takiej chwili rodzą się wiersze.

Czas przekręcił się do góry nogami. 

Zamiast do góry, 

długimi latami płyniesz do dołu, 

jak ciężka kula. 

Tylko płyniesz, a wiatr ciągle hula. 


19:35


 Przed chwilą wróciłem z wideo, a zaraz idę na basen. Kolacja była dobra, na stołówce jakaś balanga. Tak jak poprzednim razem: żarcie, alkohol, tylko że teraz bawią się jacyś handlowcy. I zamiast dyskoteki jest zwykła zabawa dla dorosłych. Gra jakiś lepszy zespół. Tak w ogóle to zakwaterowanych jest około 400 osób.


poniedziałek, 25 października 2021

16 czerwca 1988

Czwartek


 10:25


 Nie kupił spodni, bo nie było i już takich, jakie chciał. Kupił buty za 2 700. Forsy jeszcze trochę zostało. Nie trzeba będzie pożyczać na wyjazd do domu.


niedziela, 24 października 2021

15 czerwca 1988

Środa


14:50


 Nadciąga koniec roku szkolnego. Lekcje stają się coraz bardziej nerwowe, rośnie napięcie. Zbliża się wystawianie ocen końcowych. Każdy chodzi spięty, zamknięty w sobie. Mało kto jest dobrze wyspany. Trzeba się uczyć – niekiedy do 2:00 czy 4:00 nad ranem. Zaczynają się tworzyć ogonki za nauczycielami – to ci, którzy mają wyjątkowo trudną sytuację. Każdy chodzi z nadzieją, że jednak wszystko będzie dobrze, że  ich profesor się zlituje i wystawi im to upragnione 3 kolejarskie. 

Jednak wszystko rozstrzygnie się dopiero w środę następnego tygodnia. To jest cel i rozwiązanie wszystkich kłopotów i problemów. Nareszcie koniec tego wszystkiego. Ach te wakacje… ileż planów. 

Ale teraz jest środa. Jeszcze tydzień niepewności, jeszcze tydzień nerwów i napięcia. Ale to jest już tylko tydzień, krótki tydzień i koniec.


 * * *


 Byłem wczoraj w Garwolinie po odbiór indeksu z religii, a przy okazji kupiłem sobie koszulę i spodnie. Okazało się, że Sylwek też chce mieć spodnie. Musiałem mu na nie dodać. Tylko że teraz nie ma za co wrócić do domu. Trzeba będzie pożyczyć.


sobota, 23 października 2021

14 czerwca 1988

Wtorek


 14:15


 Już niedługo się obudzę z tego koszmarnego snu. Już niedługo znajdę się wśród przyjaciół. Odejdę  do lepszego świata. Wiem to na pewno, ale nie wiem  właściwie, jak wyglądam.  To zapomniałem, ale to nie ma znaczenia. 

Śmierć jest przebudzeniem ze snu życia – tego jakby się nam wydawało długiego snu. Jednak w rzeczywistości trwa on kilkanaście godzin czasu ziemskiego. Boję się tego przebudzenia, bowiem, że to, co mnie teraz otacza, jest tylko snem, że moja postać nawet nie jest prawdziwa, jestem kimś innym. 

Obudzę się w lepszym świecie, moim prawdziwym. Jedni budzą się z niego bardzo szybko, brudy śnią trochę dłużej, ale w końcu i tak się obudzą. 

Po nocy przyjdzie dzień i będę już spokojny, nie będę musiał się bać. Dziwne – nie mogę sobie przypomnieć żadnego szczegółu. Ten sen jest tak mocny, że nie przepuszcza Jawy. Tak, ale już długo koniec tego wszystkiego, koniec tego koszmarnego snu.


piątek, 22 października 2021

13 czerwca 1988

Poniedziałek


 7:30


 Wróciłem. Wróciłem z domu. Tam czas płynie zupełnie inaczej niż tutaj. Mam 10 000 zł, ale nie mam gdzie kupić dobrych i tanich spodni, lub porządnej koszuli. To mnie denerwuje, bo pieniądze się rozejdą i nic nie kupię.


 20:45


 Coś mi się zdaje, że Sylwek nie przejdzie do następnej klasy. Z matematyki ma bardzo złą sytuację. Jeżeli on nie zda, to znaczy, że ja na drugi rok będę to sam. Nie chcę tego. Więc muszę coś zrobić. Tylko co? Ja sam z matematyki wyciągnąłem się na trójkę, ale kosztowało mnie to bardzo dużo wysiłku. On jakby zrezygnował z walki. Ja wierzę, że on może to zrobić.


czwartek, 21 października 2021

10 czerwca 1988

Piątek


 8:20


 Dziś jadę do domu. Jak w prawie każdy weekend w internacie będzie kwaterowanie. Oznacza to przymusowy wyjazd. Jest to konieczne, ponieważ przyjeżdża tutaj ponad 500 osób. Mimo wszystko tak wykombinowałem, że mógłbym zostać. Sylwek przecież zostaje. Jednak postanowiłem, że wyjadę. Jeżeli bym został, przenieśliby mnie razem z bratem na drugie piętro. Nie lubię tam mieszkać. Dlatego właśnie jadę. Przynajmniej odwiedzę rodzinę. W ogóle nie lubię tych przenosin z całymi manatkami. Denerwuje mnie to.


 * * *


 Co by było gdyby tak nagle stał się jakiś kataklizm. Na przykład trzęsienie ziemi albo powódź. A może jakiś potwór zechciałby się nagle zmaterializować gdzieś z nadprzestrzeni i trzeba by było w nim stoczyć dramatyczną walkę. Hahaha… no tak, powiesz, trzęsienia w tej strefie są niezwykłą rzadkością. Czasami gdzieś na południu, na przykład Grecja czy Włochy, ale nie u nas. Powodzi też raczej nie będzie, bo nie ma co nas zalewać. Do Wisły, o ile mi wiadomo, jest ponad 30 km, a potworów przecież nie ma. To wszystko jest tylko wymysłem mojej fantazji.

 Mimo wszystko nie są to tylko czcze wymysły. Uważam, że można przeżywać najróżniejsze, najbardziej fantastyczne przygody. Można odkrywać zaginione światy, nowe tajemnice, zdobywać lądy i planety, walczyć z potworami przeżywać chwile piękna i miłości, a nawet coś takiego jak orgazm. Co najdziwniejsze można także przeżyć swoją własną śmierć. 

Zastanawiacie się pewnie, jak tego dokonać? I czy w ogóle jest to możliwe? Bo może rzeczywiście jest to tylko wymysł mojej chorej wyobraźni. 

Odpowiem, że nie. Nie jest to żaden wymysł. Jestem całkowicie zdrowy na umyśle i psychice. Nie mam chorej wyobraźni. Chociaż jest bardzo wybujała. Jest to możliwe. No, powiedzmy teoretycznie. Może jeszcze w naszych czasach to nie, ale teoretycznie można tego dokonać. Potrzebne są tylko odpowiednie urządzenia i technologia. Wierzę, że takie kiedyś się pojawią. No i to, co musimy oczywiście zrobić, to poznać lepiej samych siebie i świat nas otaczający. To wszystko jest jeszcze przed nami. 

Możemy z całą pewnością stwierdzić to co jest dzisiaj, ale nikt z nas tak naprawdę nie może powiedzieć, co będzie za dziesięć, piętnaście, czy dwadzieścia lat. Czego się dowiemy, kiedy te czasy nadejdą?

 Muszę się streszczać, bo czas ucieka. Tak więc jak tego dokonać? Pod wpływem hipnozy, podczas snu hipnotycznego świadomość człowieka zostaje zredukowana do minimum lub wyłączona całkowicie, a na jej miejsce wpływa bardzo szybko gnieciona do tej pory podświadomość. Ale uwaga, potrzebny jest tutaj hipnotyzer lub urządzenie, które pomogłoby nam w tworzeniu snu hipnotycznego. 

Gdy na przykład patrzymy w lustro i widzimy swoje odbicie, nie jest to tylko i wyłącznie nasz sobowtór. Zastanówmy się jakie procesy zachodzą w naszym mózgu gdy patrzymy na swoje odbicie. Jakie reakcje fizyczne zachodzą? 

No a co by się stało, gdyby było zupełnie odwrotnie? Może nie to nie jest zbyt dobry przykład. Podam inny może. Patrzymy na jakiś przedmiot i to, że go widzimy to, jest zasługą naszego mózgu nie naszych oczu. My nie widzimy go oczami, ale naszym mózgiem. Oczy tylko przekazują obraz. Interpretuje go mózg. To właśnie w mózgu tworzą się barwne i przestrzenne obrazy widzianych przez nas przedmiotów. 

Czyli to, co jest wokoło, jest tylko odbiciem w naszym mózgu. A gdyby było odwrotnie? Gdybym mógł stworzyć pseudorzeczywistość? Gdyby to, co jest w moim mózgu, zostało rzucone na ekran rzeczywistości, to co by się stało? Właśnie to jest zasada snu na jawie, a także częściowo snu hipnotycznego. 


środa, 20 października 2021

7 czerwca 1988

Wtorek


 13:30


 Dziś dzień sportu. Rozgrywane były różne konkurencje lekkoatletyczne. Między innymi biegi długodystansowe i krótkodystansowe, sztafeta, skok w dal, pchnięcie kulą i pływanie. Startowałem w dwóch konkurencjach, mianowicie w skoku w dal i w pływaniu. Z pierwszego nie  miałem zbyt dobrego wyniku, ale w pływaniu byłem dosyć dobry. Zająłem 4 miejsce na około 45 zawodników. Jak na całą szkołę to można powiedzieć, że poradziłem sobie bardzo dobrze. Osiągnąłem czas 38,8 sek. Dystans 50 m. Teraz w szkole rozgrywany jest mecz piłki ręcznej pomiędzy nauczycielami a uczniami. Zbytnio mnie to nie interesuje, więc nie byłem do końca.


wtorek, 19 października 2021

6 czerwca 1988

Poniedziałek


 14:00


 Może krótko o tym, co się dziś działo w szkole. No tak, ta szkoła... nie wiedziałem, że tak blisko koniec roku. Naprawdę blisko. Kiedy to zleciało? Już wystawiają oceny końcowe. Na przykład z mechanizacji byłem dziś pytany. Odpowiedziałem na czwórkę. Z historii natomiast postawiła mi piątkę. Może to śmieszne, ale powiedziałem tylko jedno słowo. Jedno, ale trafne i konkretne. 


 18:55 


Minęło kilka godzin.  Nie mam co robić. Siedzę przy stoliku i piszę. Akurat skończyłem czytanie opowiadania w "Fantastyce". Naszło mnie jakieś takie dziwne wrażenie. Zawsze tak mam po lekturze. To opowiadanie skłoniło mnie do refleksji, do zastanowienia się nad samym sobą i moim miejscu w świecie.

 Dobiega mnie mnóstwo dźwięków, bardzo różnych dźwięków. Mieszają się ze sobą. Przez otwarte okno Słychać śmiech, krzyki, rozmowy, muzykę, kopanie piłki. Z korytarza dobiega głos pani Zarębskiej. Słychać szum wody płynącej w rurach. Jak zamknę oczy, to czuję, że jestem w innym świecie, zupełnie niepodobnym do realnego.

 A teraz moi drodzy przechodzę w stan głębokiego relaksu i odprężenia. To, co teraz napiszę, będzie obrazem tego, co rzeczywiście odczuwam. Chociaż tego do końca nigdy nie można stwierdzić. 

 Więc jazda. Uwaga zaczyna robić mi się mętlik w głowie. Lecę w przepaść bez dna, bez końca. Lecę coraz szybciej. Światło, światło, światło!!! Oślepia mnie światło! Nic nie widzę! Zamykam powieki. Tak teraz widzę. Gdzie ja jestem? Gdzie jestem!? Pustka, fioletowa przestrzeń. Mdłe światło. Nie czuję nóg. Nie czuję rąk. Nie czuję twarzy. Nic nie czuję. Mnie tu nie ma. Nie oddycham. Nie widzę swojego ciała. Zostaje tylko myśl. Zostaje mój umysł. Co się dzieje? Co się dzieje??? Zaczynam płynąć. Tak, płynę. Płynę w morzu światła, delikatnego światła. To światło się zmienia z minuty na minutę. Różowe, delikatne. Jest mi teraz już dobrze. Widzę przed sobą różową kulę światła. Jest przede mną. Świeci delikatnie i jest fluorescencyjne. Jest blisko, zbliżam się do niej. 

Co to? Lustro. To tylko lustro.  Więc tak wyglądam? Kim ja właściwie jestem? Co się ze mną stało? Nie mogę myśleć, bo zaczyna się coś dziać. Zaczyna się coś dziać wokół mnie. Zaczyna się coś dziać ze mną. Tracę świadomość. Moje myśli stają się coraz wolniejsze. Światło blednie, coraz ciężej myśleć. Ciemność. Pustka... myśleć... ja jestem... światło... nie… pustka... pustka... ciężko myśleć… zasypiam. 


poniedziałek, 18 października 2021

5 czerwca 1988

Niedziela


Co robiłem i gdzie byłem w ciągu tych ostatnich kilku dni? Wyjaśnienie jest proste, byłem w domu. Rejestrowałem książeczkę mieszkaniową. Chociaż właściwie to jej nie zarejestrowałem. 

Już od kilku lat Spółdzielnia Mieszkaniowa nie prowadzi rejestracji. Załatwiają to w zupełnie inny sposób. Dowiedziałem się, że od razu przyjmują na członka, co jest o wiele korzystniejsze. 

Jest tylko jeden haczyk. Trzeba mieć pełny wkład, który wynosi obecnie ponad 200.000 zł. Ja mam zaledwie 95.000 zł, więc cholernie dużo brakuje. 

Zdaje się, że ta sprawa nieco się przeciągnie. Dopiero za 2 tygodnie mają wysłać pisemko do domu dziecka w tej sprawie. Oni tam dopiero mają pisać do Lublina, konkretnie do Stowarzyszenia, które ufundowało mi tę książeczkę. 

Zdaje się, że powinienem był sam jechać do tego domu dziecka i powiedzieć im o tym. Nie zrobiłem tego i trochę żałuję. Pewnie i tak nic by to nie dało, ale miałbym usprawiedliwienie z lekcji. Tylko że mi się kurde nie chciało ruszać dupy w tak upalny dzień.

 No dobra koniec z tymi urzędowymi sprawami. Nie o tym chciałem tak naprawdę pisać. W domu siedziałem od środy do niedzieli, czyli do dziś. To prawie cały tydzień. Odprężyłem się i trochę opaliłem. No ale teraz trzeba wrócić do nauki. Do końca roku jest już blisko. Właśnie dlatego trzeba się przyłożyć jeszcze solidniej. Nie chcę więcej problemów.


* * * 


 Wiosna w tym roku wybuchła  z taką gwałtownością ją życia i zieleni, że wszystkich kompletnie zaskoczyła. Przez nadmiar zajęć cały czas siedziałem w internacie i nie mogłem tego widzieć na własne oczy. Dlatego gdy wyszedłem, doznałem szoku i bardzo pozytywnego olśnienia. Byłem oszołomiony tym, że jest tak zielono, ciepło, że śpiewają ptaki. 

Najbardziej uderzyła mnie gęsta zieleń drzew. Odczułem coś takiego, czego doświadcza idący po pustyni człowiek. Kiedy już  ma przywidzenia z pragnienia i upału. Nagle zostaje oblany chłodną wodą. Otwiera oczy, a wokół niego rozpościera się cudowna zielona oaza. Tak, po tej szarej zimie, kiedy podświadomie już marzyłem o wiośnie i lecie, nagle zorientowałem się, że moje marzenia się spełniły. I to nadeszła nie tylko wiosna, ale i lato, gorące i słoneczne.


niedziela, 17 października 2021

29 maja 1988

Niedziela


9:20


Żałuję, że nie zajrzałem na stołówkę przed kinem nocnym. Było tam bardzo ciekawie: żarcie, napoje, muzyka, a nawet alkohol. Pić i tak bym nie pił, bo w ogóle nie piję, ale potańczyć można by było. To nie to, co w tych piwnicach internetowych gdzie jest ciemno i duszno i grają z byle jakiego magnetofonu. Tutaj to co innego. Rewelacyjne nagłośnienie, zajebiste oświetlenie. Sprzęt taki, że tynk ze ścian odpada. No i co najważniejsze obcy ludzie, którzy nie patrzą ci na nogi. Słowem pełna swoboda i luz. Można powywijać pląsy i nikt cię na drugi dzień nie obgada. 

Mogłem tam iść, ale nie wiedziałem, że w ogóle można. Szczególnie że na początku nikogo nie wpuszczali. Sorki, muszę wyjaśnić skąd i dla kogo ta impra. Trzeba zacząć od tego, że to w ogóle wielka impreza. Ogólnopolskie Igrzyska Związku Nauczycieli Polskich. Zjechała tu kadra z całego kraju. Już w piątek rozpoczęły się zawody. Była już piłka nożna, siatkówka, kometka, pływanie, biegi skoki, dysk. 

Dziś finał. Ciekaw jestem, jak oni będą grali po tej zakrapianej nocnej imprezie. Każdy na potwornym kacu i to do tego w tym jebanym upale.


sobota, 16 października 2021

27 maja 1988

Piątek


21:30


Cholera. Przepraszam, że klnę. Na poniedziałek mam przeczytać "Lalkę" Prusa. Zrezygnowałem nawet z filmu. Nie telewizyjnego, ale tego na wideo. To dużo większa strata. Leci w szkole. Powiem więcej, dla tej głupiej lektury zostałem także w internecie. Nie pojechałem do domu, bo chcę mieć czwórkę z polskiego. 

Zastanawiam się, czy warto. Czytać nawet lubię, nie powiem, ale, kurde, w umiarze. Bo to jest tak jak z pływaniem w basenie. Jak za dużo i za długo się w nim przebywa, to zamiast przyjemności odczuwa się wstręt. Z lekturą jest tak samo. Każdą. 

Już nie mogę jej strawić, przełknąć. Boli mnie od tego czytania głowa. Na dodatek gubię sens tego, tracę wątek. Może powinienem robić sobie dłuższe przerwy. Czytam już od czterech godzin – non stop. Robię bardzo krótkie przerwy, bo szkoda mi czasu. Te przerwy teraz już nic nie one nie dają. Czuję się jeszcze gorzej. 

Więc mam przeczytać tę cholerną lekturę na poniedziałek. Spójrzmy na to rozsądnie. Zesram się, a nie przeczytam. Jakby połączyć te trzy tomy, to wyszłoby chyba z 1500 stron. Sprawdziłem prędkość, z jaką czytam i obliczyłem na kalkulatorze, że potrzeba na to około 60 godzin. 60 godzin czytania non stop. A spanie, jedzenie i odpoczynek. Nikt chyba nie będzie czytał 24 godziny na dobę. Szlag by go prędzej trafił. 

Więc tak naprawdę potrzeba na to trochę więcej niż trzy dni, ale czuję, że nawet pierwszego tomu do końca nie przeczytam. Prędzej mnie kurwica trafi. Nie, nie jest to nudna książka. Wbrew temu co można by sądzić, powiedziałbym nawet, że dosyć ciekawa. No ale co za dużo to niezdrowo. Nawet science-fiction bym tyle nie przeczytał w ciągu tak krótkiego czasu.


piątek, 15 października 2021

25 maja 1988

Środa


17:10


Od samego rana świeciło słońce i powiewał lekki przyjemny wietrzyk. Jednak zapobiegawczo włożyłem do torby sweter. Wyszedłem z internatu. Na parkingu byli już wszyscy. Każdy w dobrym humorze. Wyjazd opóźnił się o 15 minut. Do sejmu też się spóźniliśmy. Obrady już trwały kiedy weszliśmy.


czwartek, 14 października 2021

24 maja 1988

Wtorek


21:05


Byłem spięty i zdenerwowany, kiedy zaczęła się lekcja. Niewiele umiałem, ale nie miałem innego wyjścia. Zgłosiłem się do odpowiedzi. Zadanie nawet nie było zbyt trudne, ale ja i tak nie wiedziałem, o co chodzi. Wycofać się jednak już nie mogłem. Moja sytuacja z matematyki i tak jest nie do pozazdroszczenia.


środa, 13 października 2021

23 maja 1988

Poniedziałek


14:15


Nagle pogoda uległa pogorszeniu. Zaczął padać lekki deszcz i się ochłodziło. To było w piątek. W niedzielę wracałem do internatu. Mżyło. Pod kurtką miałem na sobie tylko koszulkę z krótkim rękawkiem. Zanim doszedłem do stacji PKP (to było około 2 km) byłem kompletnie przemoczony. W pociągu nie było zbyt ciepło, więc kurtki nie ściągnąłem. Wyschła mi na plecach. Zmarzłem. A dziś rano wstałem z bólem głowy. Poszedłem do pielęgniarki, a ta dała mi jakąś pastylkę do połknięcia. Nie pomogło. Dopiero kiedy się rozgrzałem na wf-ie ten ból ustąpił. Teraz znowu powraca. Właściwie powinienem się leczyć specjalistycznie, bo to są zatoki oczne. Zwykłe pastylki nic nie pomogą. Jak byłem mały to już to miałem. 

No tak z nauką też nieciekawie. Jeżeli nie wezmę się do roboty, to nie zdam. To wszystko przez matematykę. No i jeszcze przez chemię. Muszę przysiąść, bo to już finisz.


wtorek, 12 października 2021

18 maja 1988

Środa


15:10


No, może nareszcie będzie padało. Od tygodnia jest tak sucho i skwarno, że trudno cokolwiek robić na słońcu. Właśnie przez ten skwar i suszę trafił szlag moją pracę dyplomową. Miała być czeremcha, ale wszystkie nasiona wyschły i kiełkować nie chcą. Ja myślę, że to była wina złej stratyfikacji. Jednak wychowawca mówił, że to przez tę suszę właśnie i dlatego dał mi coś innego do zrobienia. Wczoraj właśnie szczepiłem na wstawkach odmianę delikates. Nie wiem, ile mi się z tego przyjmie, bo pierwszy raz robię szczepienie na skalę, powiedzmy, produkcyjną.


poniedziałek, 11 października 2021

16 maja 1988

Poniedziałek


14:05


No tak, zastanawiam się, co ze mną będzie. Fizycznie jestem słaby. Oczywiście w porównaniu z moimi rówieśnikami. Uczyć za bardzo też mi się nie chce. 

Więc co? 

Kim zamierzam w życiu być? Nie jestem przekonany czy będę miał pracę zgodną ze swoim zawodem. Jak na razie z grubsza mogę przewidzieć tylko kilka najbliższych lat. 

Więc co? 

Najpierw muszę skończyć szkołę i chyba ją skończę. Jeżeli oczywiście nic nie stanie po drodze. Po szkole pewnie zgarną mnie do wojska i może w tamtym miejscu zmieni się moje podejście do życia i spojrzenie na świat. Dalej trudno przewidzieć co się będzie działo. 

A co chciałbym tak naprawdę robić? 

No tak. Wiem. Ale to jest takie moje bardzo skryte marzenie. Chciałbym zostać pisarzem. Chciałbym pisać książki z dziedziny science fiction, ale czy mi eis to uda?


niedziela, 10 października 2021

15 maja 1988

Niedziela


11:05


Jestem w internacie. Odbywają się tutaj zawody w lekkich w sportach obronnych. Jestem sędzią. Wczoraj biegali na 3 km. Przez cały czas stałem w parku i pokazywałem drogę. Dzisiaj byłem przy rzutni granatem.


14:20


Już po zawodach. Na razie mam spokój. Muszę jednak jeszcze zrobić pranie i nauczyć się z chemii.


21:40


Ten basen zupełnie pozbawił mnie sił. Zupełnie się wypompowałem. Teraz tylko położyć się i spać. Spać jednak nie pójdę. Wybieram się na film.

Zarobiłem pięć stów za to sędziowanie. Przyda się. Każdy, kto sędziował, miał zapłacone. No tak, za to się płaci.

Dziś pogoda była prawie że upalna. Było bezwietrznie i na słońcu nie sposób było wytrzymać.

Za tydzień będzie tutaj olimpiada wiedzy i umiejętności rolniczych, ale jadę do domu. Obiecałem to matce.


sobota, 9 października 2021

12 maja 1988

Czwartek 


23:30 


Burza i woda.


Nadchodzi burza,

Burza nadchodzi.

Płynie powoli

Ciężka niepewna.

To staje, waha się

I znowu płynie.

Czy ją widzisz?

Widzisz dokładnie

Jej kłęby ciemne,

Iskrzące oczy?

Gorąco będzie!

Człowiek się poci.

Lecz myśl

Myśl spokojna ją chyba ochłodzi

To znowu stanie

I waha się.

Już strumień myśli

Zimnych jak lód

Jak lód arktyczny

Ją już oblewa

Deszczem rzęsistym

I słychać syk,

Ciepło ucieka.

Zostaje spokój i myśl spokojna.

Widzisz?

Świat się krzywi,

Promień światła zwinął się w supełek

Widzisz?

To słońce nie grzeje.

Słyszysz

Muzykę pijaną?

Ten świat to złuda,

Ten świat to bajka.

Jego tu nie ma.

Jesteś tylko ty.


***


Pod błękitnym niebem zielona równina

Na kwiecistej łące pogodna dziewczyna.


piątek, 8 października 2021

12 maja 1988

Czwartek 


23:15 


Korytarz


Stop!

Zatrzymaj się!

Stop!

Zastanów się!

Czy widzisz korytarz?

Długi, ciemny, ginący w czasie?

Na jego końcu twój cel.

Twoja śmierć!


czwartek, 7 października 2021

12 maja 1988

Czwartek 


23:00


Ptak i piosenka.


I cisza zawisła nad światem

W przestrzeni rozdartej grzmotem,

I ptak spłoszony od leciał,

Gdzie wiatr ustaje.


W czeluści gładkiej jak lustro,

Gdzie ciemność nie śmie zaglądać,

Gdzie niebo utopić się może,

Pojawił się płomyk błękitny,

Zaśpiewał piosenkę wiosenną.