Piątek
7:00
No tak to już ósmy zeszyt, pięć lat utrwalonych na kartkach papieru. Może nie notowałem wiernie następujących po sobie wydarzeń, nie jestem przecież kronikarzem, ale na pewno pisałem to, co myślę, przedstawiałem samego siebie i swój stosunek do życia. Czytając to, co napisałem, nie otrzymasz wyraźnego obrazu świata, w którym żyłem, otrzymasz obraz bardzo subiektywny i ograniczony tylko do mojego punktu widzenia. Patrzysz na świat lat osiemdziesiątych moimi oczami drogi czytelniku.
Nie mam pojęcia, jak długo będę się w to bawił. Na pewno do końca roku szkolnego, bo dlaczego miałbym z tego rezygnować sam z siebie. Może nawet pociągnę to przez kolejne dwa lata, do momentu kiedy zgarną mnie do wojska. Tam na pewno nie będzie na to czasu. Kto wie może kiedy opuszczę mury jednostki, będę miał możliwość i chęci, by dalej prowadzić rozpoczęte przeze mnie dzieło. Bo tak to jest. Każde pisanie rozpoczyna się od jednego słowa, a nim się obejrzysz, masz już tego całe tomy. Trudno się tego pozbyć. To nałóg, który bardzo wchodzi w krew. Pisanie stało się nieodłączną częścią mojego życia i nie wyobrażam sobie kolejnych dni bez ślęczenia nad kartką papieru z rozwalającym się długopisem. Mam tylko nadzieję, że po iluś tam latach przyjemnie będzie do tego zajrzeć i przypomnieć sobie jak kiedyś było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz