czwartek, 3 lutego 2022

14 września 1988

Środa 


14:20 


Dziś w szkole był spokój. Lekcje minęły bez większych problemów. Gdyby nie ta biologia byłby pełny luz. Ta Krutul Pola - wielka mi pani profesor. Wygląda tak jakby za chwilę miała zejść z tego świata. Połowa jej włosów dawno już wypadła a druga, mam wrażenie, że przy najbliższym czesaniu. 

Na lekcjach wprowadziła wręcz wojskową dyscyplinę. Zastanawiam się jak się jej to w ogóle udaje. Przecież ona w ogóle nie krzyczy, nawet nie unosi głosu. Całkowicie nas zastraszyła i sparaliżowała. Jej słowa, choć bardzo spokojne, są przesiąknięte takim jadem, że słuchaczowi po plecach przechodzą zimne dreszcze. 

Kojarzy mi się to z tymi filmami o drugiej wojnie światowej i o przesłuchaniach prowadzonych przez gestapowców. Nie żartuję. 

Masz robić dokładnie to, co ona ci każe i to dokładnie w tym czasie, który ona ci wyznaczyła. Koniec kropka. Ni mniej, ni więcej. Siedzisz prosto, odzywasz się tylko wtedy kiedy ona ci pozwoli, nie szurasz kapciami, piszesz wtedy, kiedy ona mówi, że masz pisać. 

Poza tym zajeżdża od niej starzyzną. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz