Wtorek
21:00
Jak na razie pogoda nie dopisuje. Cały dzień niebo było zasnute ciemnymi chmurami, mżyło i wiał zimny nieprzyjemny wiatr. Całą grupą byliśmy w sadzie i zbieraliśmy jabłka. Pociągaliśmy nosami, niektórzy kasłali. Wprawdzie zrywanie jabłek to lekka praca, ale po całym dniu i tak byłem cholernie zmęczony. Bolały mnie plecy może nie od samego zrywania jabłek, ale od dźwigania ich przed sobą w takim specjalnym koszu, który tutaj nazywają zbieraczem. Jego pojemność wynosi mniej więcej dziesięć kilogramów.
Powiedzmy sobie szczerze, po fajrancie to właściwie nie ma co tutaj robić. To wiocha zabita dechami. Tutaj wrony zawracają, a diabeł mówi dobranoc. No, chyba że byśmy gdzieś wybrali się autobusem. Tylko gdzie tu jechać jak ciągle pada? Poza tym cierpimy na kompletny brak gotówki. Dlatego najlepszym rozwiązaniem wydaje mi się czytanie dobrej lektury. Jak mamy ochotę to idziemy do dziewczyn, albo one przychodzą do nas i coś wymyślamy. A tak naprawdę to najlepiej walnąć się na tapczan i pospać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz