środa, 28 lipca 2021

2 lutego 1988

Wtorek


20:20


Na dworze ciemno. O tej porze roku to normalne. Nie o tym jednak chciałem pisać. Rejestruję to przy trzech świeczkach. Tylko przy tylu cokolwiek widać. 

No ale dalszego nie ma u nas światła? 

To nie wina elektrowni. Nie ma tylko u nas. To sprawka sąsiada, pana Strąka. My nie mamy bezpośredniego podłączenia ze słupa tak jak inni. Zwróciliśmy się do gminy i czekamy na legalne podłączenie. Podczepiliśmy się na jakiś czas do sąsiadów, żeby móc w miarę normalnie funkcjonować. 

Kiedy się tu wprowadziliśmy, nie było nic.  Ani światła, ani podłóg. Nie było nawet drzwi. Dom był w strasznym stanie. Myśleliśmy, że nie da się tego doprowadzić do stanu używalności. Od razu zagadaliśmy do sąsiada. Wydawał się życzliwy i uprzejmy. Współczuł nam. Obiecał pomóc i pomógł. 

Jako że to bardzo blisko przerzuciliśmy kabel przez ogrodzenie. Za zużyte kilowatogodziny uczciwie płaciliśmy. Wydawało się nam, że nawet więcej niż rzeczywiście zużyliśmy. Do tej pory nie było z tym problemów. Staraliśmy się utrzymywać jak najlepsze relacje, ale ostatnio to się popsuło. 

Nie wiem, co dokładnie było przyczyną, bo mnie tu nie było. Z tego co mi powiedzieli, przed świętami Strąk zaczął narzekać, że linia jest cięgle przeciążona. Sugerował, że to my tyle czerpiemy. Podobno tyle u nas żarówek. Sam żyrandol podobno ma pięć. 

Nie wiem, skąd on to wiedział, ale gadał, że podłączamy ileś tam grzałek i piecyków elektrycznych. Nie mam pojęcia, skąd ma takie informacje, ale nic z tego co mówił, nie jest prawdą. 

Pod sufitem wisi jedna goła żarówka. Dopiero myślimy, żeby coś do niej dokupić. Palimy w kuchni kaflowej. Zimno jak cholera, ale dajemy radę. Myślę, że facetowi się odwidziała taka pomoc. Może wydawało mu się, ze to na kilka dni? 

Na początku wyłączał bezpiecznik. Skrzynkę mają w klatce. Byliśmy przekonani, że to jakieś zwarcie. Chodziliśmy i włączaliśmy. Kiedy się zorientował, odpiął kabel. Wtedy zrozumieliśmy, że nas nie lubi i nie chce nam pomagać. 

Aha to już drugi raz tak nas załatwił. Ostatnio Sławek poszedł i sam wpiął przewód. Teraz nie che, a ja nie znam się i nie mam odwagi. 

Tak naprawdę nie wiem, o co tu dokładnie chodzi. Dlaczego z gminy jeszcze nikt nie był? Mamusia podobno miała już dawno gadać z jakimś elektrykiem, ale do tej pory nic się nie dzieje. 

Dobra idę spać. Szkoda świeczek. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz