niedziela, 18 lipca 2021

16 stycznia 1988

Sobota


Podle się czuję. Pobiera mnie kurwica. Na dole impreza. Słyszę muzykę, a mnie tam nie ma. To nie moje zabawki i nie moja piaskownica. Żyd jeden! Szkoda było mi kasy, to teraz siedzę sam w pokoju. Dobrze mi tak. A miało być zupełnie inaczej. 

Gdybym w odpowiednim momencie wyłożył 1500 zł, to także bym się tam bawił. Nie siedziałbym w koziej dupie i się zastanawiał, jak tam jest. Podobno żarcie pierwsza klasa i muza zajebista. No ale Jacek mądra głowa uważał, że 1500 zł to stanowczo za dużo. 

No ale czego ja w ogóle chcę. Nie można mieć ciastka i zjeść ciastko. Za te pieniądze będę miał dobre buty sportowe i jakieś kapcie do łażenia po internacie. W pewnym momencie uznałem, że to jest mi bardziej potrzebne. To będę miał przynajmniej na pół roku, a nie na jeden dzień jak ta głupia dyskoteka. 

Tak się zastanawiam. Mógłbym tam iść bez zaproszenia. Nie wiem, czy w ogóle to sprawdzali na wejściu. Ale chyba nie. Nawet jak wejdę, to szybko się dopatrzą, że jednak nie było mnie na liście. Nawet jak nie wygonią, to będą plotkować, że im się jakiś darmozjad wpierdolił. Nie, lepiej nie. 

W mordę jeża, mogłem jechać do domu! Po chuj tu siedzę! Nie widziałbym, nie słyszał, nie wkurwiałoby mnie. Ale nie, ja musiałem zostać. Przecież, kurwa jestem masochistą! Nawet pogoda była piękna. Fajna na wyjazd. Ale nie, musiałem zostać! A teraz wymyślam jakieś głupie gry i szyfry, żeby zabić czas. 

No chuj, pozostaje tylko się uczyć. Jasny szlag! Co mnie podkusiło, żeby zostać? W domu pewnie się martwią, bo obiecałem, że przyjadę, jak tylko będę mógł.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz