sobota, 17 lipca 2021

13 stycznia 1988

Środa


Właśnie rozpoczął się bardzo trudny etap mojej nauki w szkole. Ostatnie dni przed końcem półrocza to prawdziwa wojna nerwów i biegania za nauczycielami. Tak jest co roku, ale teraz stało się to tak uciążliwe, wypalające, że już pękam w szwach. Każda lekcja to pole minowe a jeśli jest ich siedem w ciągu dnia, to na koniec jesteś trupem. Człowiek się wypala, stres sprawia, że nie nadaje się do niczego, a na koniec popada w totalną apatię i zniechęcenie. Jest mu wszystko jedno, ile dwój dostanie i z jakiego przedmiotu. Ma wyjebane na nauczycieli i szkołę. 

Dziś na siedem lekcji, tylko na jednej nie było klasówki. Najbardziej zdenerwowałem się na chemii. Na tej kartkówce nie napisałem kompletnie nic, pomimo  że miałem przy sobie dobrą ściągę. Pani profesor od razu na wejściu powiedziała, że jak złapie na ściąganiu, to na dzień dobry dostaje się dwie dwóje. 

Dwie, a nie jedną! Kurwa jedna! Poczułem się tak, jakby przyłożyła mi pistolet do głowy i strzeliła. Dwie dwóje przy jej charakterze i podejściu, a co najważniejsze przy całokształcie moich ocen z tego przedmiotu sprawiłyby, że byłbym ujebany jak nic. 

No dobra, lekcje się skończyły i mogę trochę odetchnąć. Muszę coś zrobić, bo jestem kłębkiem nerwów. Biorę się za czytanie. To najlepszy sposób, aby się oderwać od tego gówna. Dobra powieść science fiction szybko pozwoli mi zapomnieć i przenieść się w świat marzeń i fantazji. 


“Ziemia jest wielkim kosmicznym domem wariatów, a my sami szaleńcami, tyle że przetransformowanymi w zakresie fal transcendentalnych. Na tej planecie nie ma bytu obiektywnego, nie ma nic wartościowego ani sensownego. Jest tylko krótsza lub dłuższa chwila potrzebna na leczenie. Sens odnajduje się sam, ale dopiero po powrocie. Być może ludzkie poszukiwanie sensu egzystencji jest jedynie nieuświadomioną tęsknotą za rzeczywistymi światami, które musieliśmy opuścić skutkiem obłędu. Mówicie często o przeznaczeniu, o złym albo dobrym losie, o szczęściu lub jego braku, a za tym wszystkim stoi profesor Grybrydrybru z grupą swoich współpracowników”. 


“Klinika psychiatryczna” - Marek Nowak. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz