Środa
9:00
Moje lekcje rozpoczynają się dopiero o 10:00. Siedzę w pokoju. Właściwie to pomnieniem czytać “Pana Tadeusza”, bo w poniedziałek zaczynamy przerabiać. Nie ruszyłem nawet. Tyle, co pamiętam z podstawówki i zawodówki, ale to tylko fragmenty. Nigdy nie braliśmy jej w całości. Technikum to zupełnie inne wymagania. Nie ma żartów. Muszę wziąć się za robotę. W ostatnim czasie zarobiłem jednego balona, a jak dobrze pójdzie, to dziś oberwę drugiego.
Wczoraj była klasówka. Żenada. Wiem, jak wypadłem. Teoretycznie mogłem ściągać, bo wyszła do biblioteki i przez większą część lekcji jej nie było. Poza tym było mnóstwo czasu. Pisaliśmy na dwóch godzinach lekcyjnych. Napisałem nawet jakiś wstęp. No i co ztego kiedy dalej pustaka w głowie i zero inwencji. Zrzynać można było tylko od kogoś, bo wypracowanie obejmowało duży przedział materiału. Przepisanie słowo w słowo nie miało sensu, bo by się kapnęła.
Wkurwiłem się i podarłem kartkę. Oddałem czystą. Koledzy coś tam napisali, ale zdaje mi się, ze z podobnym skutkiem. Masakra!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz