Środa
14:00
Tyle się namęczyłem nad tą ściągą, nakombinowałem się jak nigdy dotąd, nowa metoda, mnóstwo malutkich karteczek, nocka zarwana, a i tak gówno z tego wyszło. Wcale z niej nie skorzystałem. Najgłupsze w tym wszystkim jest to, że wcale na tym sprawdzianie nie musiałem być. Przecież ciągle mam próby. Miałem oddelegowanie tak jak z innych lekcji. Mogłem sobie darować, ale nie, ja pomyślałem, że skoro mam tę dwóję dostać to, jaka różnica, kiedy. Dziś czy jutro — jeden chuj. To test okresowy, który zaliczyć musi każdy.
Jestem zły sam na siebie. Nie chodzi już tylko o to warzywko. Całkowicie mi z głowy wyleciało, że próba do akademii zaczyna się od długiej przerwy, a ja mam to pierdolone oddelegowanie. Biologia była. Jasny gwint! Doskonale wiedziałem, że albo będzie pytać, albo zrobi kartkówkę. No i wlazłem jak ostatni kutas. Pech to pech. Balon będzie jak nic.
Fiodorka weszła z oddelegowaniem w ostatnim momencie, ale było już za późno. Skoro pan wszedł, to niech siada i pisze. Brawo!
Tak ten dzień jest jak chmura gradowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz