Niedziela
20:00
Sen składa ci głowę na ramieniu. Ciężar powiek wpływa na oczy. Ogarnia cię ciepła, przyjemna ciemność. Przenosisz się do świata snu. Z każdą minutą oddala się w granicach rzeczywistości. Ogarnia cię czarna bezkres na przestrzeń. Świadomość ustępuje miejsca podświadomości, a podświadomość otwiera bramę do raju.
I nagle wylatujesz przez czarny duży otwór na piękną kwiecistą łąkę. Jest wielka soczysta i pachnąca. Twój ciężar znika, wisisz w powietrzu poganiany ciepłym wiatrem jak podniebne obłoki. Jesteś mgłą, jesteś wiatrem, powietrzem.
To się nie dzieje teraz. Nie jestem aż tak śpiący. Te słowa znalazłem w swoim starym brudnopisie. Kiedyś je napisałem i zupełnie o nich zapomniałem. To miał być wiersz, ale wyszło coś w rodzaju mantry do hipnozy. Wystarczy tylko wolno czytać. Myślę, że tekst jest trochę za krótki.
Wczoraj z Łukowa wysłałem pocztówkę do Anety. Tak się spieszyliśmy, że nie zdążyłem nawet wpisać pozdrowień. Głupio wyjdzie, bo to znowu anonim. Tyle tylko, że wysłane z innego miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz