sobota, 26 sierpnia 2023

23 kwietnia 1990

Poniedziałek


Wieliszew 22:15 


W głowie zaczyna mi wirować, oczy ciężkie, ruchy niekontrolowane. Chce mi się spać, a przecież nie jest tak późno. 

Czy to miejsce uważam za swoje? Nie wiem, gdzie jest moje miejsce. Czy hotel to mój dom? Może powinienem się tu jakoś urządzić? A co z moim domem w Łochowie? Czy tam też właśnie mieszkam? 

Chyba najwyższy czas, aby zdecydować, gdzie chcę osiąść. Właściwie to ani tam, ani tu. W takim razie gdzie? Można powiedzieć, że na razie jestem bezdomny. 

Coraz trudniej pisać mi wiersze, a te, które kiedyś napisałem, wydają mi się bezbarwne i bez sensu. Chciałbym napisać długi poemat romantyczny, rymowany, piękny poetycki list do Marzeny. Taki w którym nie musiałbym używać ani mojego, ani jej imienia, tak żeby nie było to potrzebne. W takim utworze pisałbym o pięknie i o miłości. Bo miłość jest pięknem, a piękno jest miłością. Pisałbym o tym, co kocham, o przyrodzie, o sobie, o powietrzu. A wszystko wyrażałoby tylko ją jej piękno, jej osobowość. 

Kurwa, czy ja jestem jakiś głupi?! Nie powinienem tak nawet myśleć. Ostatnio gdy Sylwek przeglądał zdjęcia, pod jego ręką prześlizgnęła się mi jej twarz, taka uśmiechnięta, młoda, żywa jak iskierka. Nadziei, że cokolwiek z tego mogłoby jeszcze być, nie mam, ale coś mnie jakoś ruszyło. Mimo to nie powiedziałem bratu. Nie potrafiłem. Nie poprosiłem go, aby dał mi to jedno zdjęcie. Chociaż bardzo tego pragnąłem, nie dałem nawet poznać, że to ma dla mnie jakieś znaczenie. Udawałem, że w ogóle nie zauważyłem tego zdjęcia. Nie chciałem pokazać, że mi na niej zależy, bo po co? 

Dowiedziałem się od Justyny, że Marzena ma chłopaka. Młodszego od niej, ale podobno jest to wielka miłość. Nie mam nic przeciwko temu. Nie mam prawa, tylko mam nadzieję, że ten ktoś jest jej godny. 

I to by było wszystko o tym co jest mi bliskie. 

Sylwek skończył szkołę. Matury nie zdawał. Siedzi w domu. Będzie szukał pracy. Obiecałem mu, że spytam tu w Wieliszewie. Poza tym trzeba będzie zanieść te dokumenty na nowoursynowską do Akademii Rolniczej. Dni mijają. 

Dostałem 10 miesięcy to ja odroczki z wojska. Błyskawicznie ten czas ucieka, ale to jakoś jeszcze nie załatwiłem tego z tym moim żołądkiem. Być może jeszcze raz mnie zgarną. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz